HOME



Drogi Czytelniku,

Jeśli szczerze interesuje Cię to, co publikujemy, i uważasz, że warto udostępniać ten materiał w wersji polskojęzycznej, a znasz angielski i znajdziesz trochę czasu - zapraszamy do współpracy!

Poszukujemy osób chętnych do współpracy przy przekładzie książki "The Secret History of the World" i do kilku innych projektów.

UWAGA!
Przeczytaj, zanim napiszesz do nas, albo jeśli nie otrzymałeś odpowiedzi.


Napisz do nas...


Kasjopea

Wstęp: 0 - 1 - 2 - 3 - 4 - 5 - 6 - 7

Kim są Kasjopeanie?

Zakochana egzorcystka - Opowieść wielu możliwości - Thomas French,
St. Petersburg Times

Najgroźniejsza idea na świecie

Forum Cassiopaea (anglojęzyczne)


- Polska strona Éiriú Eolas


FALA

Część:
0 - 1 - 2 - 3 - 4 -
  - 5 - 6 - 7 - 8 - 9 -
  - 10a - 10b - 10c -
  - 11 - 11b - 11c -
  - 11d - 11e - 11f -
  - 11g - 11h - 11i - 11i
  - rozdział 22 - 22 b


Psychopatia

Fragmenty "Psychopatologii"
PSYCHOPATA – Maska zdrowia psychicznego
Czym jest psychopata?
Protokoły patokratów
Oficjalna kultura - naturalny stan psychopatii?

Na blogu PRACowniA:

Ponerologia polityczna

Psychopatia Schizoidalna (fragment Ponerologii politycznej)
Charakteropatie - paranoidalne i in.
Ponerologia polityczna (Time for change)
  - cz. 2: Rola ideologii w rozwoju złowrogich reżimów (patokracji)
Nuda albo ekscytacja - rzecz o psychopatach
Strukturalna teoria narcyzmu i psychopatii - Laura Knight-Jadczyk
O "Ponerologii politycznej" - Laura Knight-Jadczyk, cz.1


Ezoteryka

Kasjopeanie odpowiadają na pytania o "Wniebowstąpienie"

Kasjopeanie na temat centrów energetycznych i czakramów - Laura Knight-Jadczyk

Historia seksu i uwagi ogólne - Lama Sing

Okłamywanie się, czyli stan ludzkiej maszyny - Henry See

Pierwsze wtajemniczenie - Jeanne de Salzmann

Rola negatywnych emocji w pracy nad sobą - Laura Knight-Jadczyk

Uwagi na temat niewłaściwej pracy centrów - Maurice Nicoll

Umiejętność rozeznania - Świat wewnątrz diabła

Borys Murawiew - Gnoza - fragmenty

Komentarz na temat "Gnozy" Murawiewa
  - Część 1


9/11 i nie tylko


VIDEO - Atak na Pentagon

Komentarze na temat Ataku na Pentagon - Laura Knight-Jadczyk

Teorie konspiracyjne rozkwitają w Internecie - Carol Morello, The Washington Post

Jakiś potwór tu nadchodzi

Osama, Szwadrony Śmierci i Największe Kłamstwo Wszechczasów


Tajemna historia świata


VIDEO - Tajemna historia świata

książka dostępna w języku:
english - français - espanol

polskim:

* Przedmowa
* Wstęp
* Rozdział 1 (a) (b)
* Rozdział 2 (NOWOŚĆ!)
* Rozdział 3
* Rozdział 4



Wysoka dziwność

książka dostępna w języku:
english - français

* Rozdział 1
* Rozdział 2
* Rozdział 3


Arkadiusz Jadczyk


Nasz BLOG PRACowniA z uzupełniającymi materiałami:

PRACowniA


Sztuka iluzji


Korespondencja
z Czytelnikami


Transkrypty sesji:

Rok: 1994 - 1995 - 1996 - 1997 - 1998-2001

Rok: 2011

Rok: 2012

Rok: 2018

Stary Index i niezweryfikowane sesje z 1994-95

 



Napisz do nas...


"Nie bójcie się o ścieżkę prawdy, bójcie się o brak ludzi, którzy nią kroczą."
Robert Francis Kennedy


"Przeczytałem dzisiaj wiadomości, o ludzie..."
John Lennon


Tyrania, która osiągnęła największy sukces to nie ta, która używa siły do zapewnienia jednorodności, ale ta, która usuwa ze świadomości inne możliwości i sprawia, że wydaje się niewyobrażalne to, iż istnieją inne drogi, i która usuwa poczucie, że istnieje coś poza tym.
Allan Bloom
Zamykając amerykanski umysł


"Niebezpiecznie jest mieć rację w sprawach, w których ustanowione władze się mylą."
Voltaire


Wiara świadomości jest wolnością
Wiara uczuć jest słabością
Wiara ciała jest głupotą.

Miłość świadomości wywołuje taką samą reakcję
Miłość uczucia wywołuje przeciwną
Miłość ciała zależy jedynie od typu i biegunowości.

Nadzieja świadomości jest siłą
Nadzieja uczuć jest niewolnictwem
Nadzieja ciała jest chorobą.
Gurdżijew


Metoda nauki ezoterycznej jest taka sama jak nauki pozytywnej: obserwacja, krytyczna analiza tejże obserwacji i rygorystyczna dedukcja w oparciu o ustalone fakty.
Murawiew, Gnoza vol.1


Zycie jest religią. Doświadczenia życiowe odzwierciedlają sposób, w jaki wchodzi się w interakcję z Bogiem. Ci, którzy są uśpieni, to ci, którzy prezentują małą wiarę w swych interakcjach z kreacją. Niektórzy myślą, że świat istnieje, by mogli go przezwyciężyć, zignorować lub wyłączyć. Dla tych jednostek światy przestaną istnieć. Staną się oni dokładnie tym, co sami wnoszą w życie. Staną się jedynie snem w 'przeszłości'. Ludzie, którzy zwracają dokładnie uwagę na rzeczywistość obiektywną, na prawo i lewo, staną się rzeczywistością 'Przyszłości'.
Kasjopeanie, 28-09-2002


Otrzymywanie informacji o nowościach na witrynie!

Kanał RSS Kasjopea




Nauki IV Drogi

Borys Murawiew - Gnoza

Rozdział I (fragmenty)




Pozytywna filozofia zajmuje się człowiekiem w ogólności, człowiekiem abstrakcyjnym. Filozofia ezoteryczna dotyczy człowieka takiego, jakim on jest: badacz sam jest przedmiotem swoich badań. Wychodzi od stwierdzenia, że człowiek jest istotą niepoznaną, i zmierza do poznania siebie - jaki jest i jakim mógłby się stać pod pewnymi warunkami.

Ostateczny cel pozytywnej nauki jest zasadniczo ten sam, ale starania są dokładnie przeciwne. Wychodząc od środka, nauka pozytywna rozszerza się, specjalizuje i tym samym kieruje ku peryferiom. Ostatecznie każdy punkt wyznacza odrębną gałąź. Nauka ezoteryczna wychodzi od dostępnej naszym zmysłom mnogości i różnorodności obserwowanej na obrzeżach i kieruje się w stronę centrum. Zmierza do coraz ogólniejszej syntezy.

Metoda nauki ezoterycznej jest taka sama jak nauki pozytywnej: obserwacja, krytyczna analiza tejże obserwacji i rygorystyczna dedukcja w oparciu o ustalone fakty.

Pomimo tego podobieństwa metody, istnieje różnica w zastosowaniu wynikająca z osobistego charakteru większości ezoterycznej pracy. Nie zawsze pozwala ona na przedstawienie rezultatów konkretnych życiowych doświadczeń, nie dopuszcza też publicznej dyskusji nad ich wagą. Dlatego też stosujemy w niej tę metodę z tym samym ścisłym obiektywizmem, ale w przeciwną stronę: w pozytywnej nauce dopuszczamy postulaty, jeśli nie możemy ich obalić; tutaj odrzucamy to, czego nie potrafimy potwierdzić żadnymi faktami czy zjawiskami.

Zachodnia cywilizacja zepchnęła życie wewnętrzne jednostki, z całym jego bogactwem, do podrzędnej roli. Człowiek jest do tego stopnia uwikłany w mozół mechanicznego życia, że ani nie ma czasu na zatrzymanie się, ani siły uwagi potrzebnej, by zwrócić na siebie swoje mentalne spojrzenie. Spędza więc dni zaabsorbowany zewnętrznymi okolicznościami. Potężna maszyna, która go wlecze, obraca się bez zatrzymania i zabrania mu się zatrzymać pod groźbą zmiażdżenia. Dziś podobnie jak wczoraj, a jutro jak dzisiaj, człowiek szybko wyczerpuje się w szaleńczym wyścigu, pędząc w kierunku, który ostatecznie nie prowadzi do nikąd. Życie umyka mu z prędkością światła, prawie niezauważone, a człowiek pada porwany i ciągle w sobie nieobecny.

Kiedy prosimy kogoś, kto żyje pod taką stałą presją codziennego życia, by zwrócił na siebie swoje mentalne spojrzenie, na ogół odpowiada, że nie ma dość czasu na podjęcie takich praktyk. Kiedy nalegamy, a on na to przystaje, w większości wypadków powie, że nie widzi nic: Mgła, Ciemność. Znacznie rzadziej obserwator poinformuje, że dostrzega coś, czego nie potrafi określić, ponieważ to cały czas się zmienia.

To ostatnie spostrzeżenie jest słuszne. Faktycznie, wszystko w nas nieustannie się zmienia. Drobny zewnętrzny wstrząs, przyjemny lub nieprzyjemny, szczęśliwy lub nieszczęśliwy, wystarcza, by nadać naszej wewnętrznej zawartości zupełnie inny kształt.

Jeśli bezstronnie podążymy za tą wewnętrzną obserwacją, tą introspekcją, wkrótce nie bez zdziwienia stwierdzimy, że nasze "Ja", z którego tak konsekwentnie jesteśmy dumni, nie zawsze jest takie samo: "Ja" zmienia się. Wraz z doprecyzowywaniem tego wrażenia, zaczynamy stawać się bardziej świadomi, że to nie jeden człowiek w nas żyje, a kilku, z których każdy ma swój odrębny gust, własne dążenia, i każdy próbuje osiągnąć własny cel. Nagle odkrywamy w sobie cały świat pełen życia i barw, które do tej pory prawie całkiem ignorowaliśmy. Jeśli będziemy kontynuowali to doświadczenie, wkrótce będziemy w stanie rozróżnić w obrębie tego ciągle płynącego życia trzy prądy: prąd wegetatywnego życia instynktów, zwierzęcego życia uczuć i w końcu ludzkiego życia we właściwym znaczeniu tego słowa, charakteryzującego się myślą i mową. Prawie jakby istniało w nas trzech ludzi w niezwykły sposób wzajemnie ze sobą splątanych.

Zaczynamy więc uzmysławiać sobie wagę introspekcji jako metody praktycznej pracy, która umożliwia nam poznanie siebie i wejście w siebie. W miarę dokonywania postępów zyskujemy jaśniejszą świadomość prawdziwej sytuacji, w jakiej się znajdujemy. Wewnętrzna zawartość człowieka jest analogiczna do naczynia wypełnionego opiłkami żelaza, wymieszanymi przez mechaniczne działanie. Każde wstrząśnięcie naczynia powoduje przemieszczenie się opiłków. I tak też prawdziwe życie pozostaje ukryte przed istotą ludzką z powodu ciągłych zmian pojawiających się w jego wewnętrznym życiu.

Pomimo to, jak później zobaczymy, ta bezsensowna i niebezpieczna sytuacja może zostać korzystnie zmieniona. Wymaga to jednak pracy - świadomego i ciągłego wysiłku. Introspekcja nieubłaganie wywołała skutki we wzmożonej wewnętrznej wrażliwości. Ta wzbogacona wrażliwość wzmaga z kolei amplitudę i częstotliwość ruchu za każdym razem, kiedy opiłki żelaza są zaburzane. W efekcie wstrząsy, które wcześniej uchodziły uwadze, teraz będą prowokować żywe reakcje. W wyniku ciągłego wzmacniania, ruchy te są w stanie stworzyć pomiędzy cząsteczkami żelaza tarcie tak intensywne, że któregoś dnia możemy poczuć rozpalający się w nas wewnętrzny ogień.

Ogień ten nie może pozostać nieszkodliwym błyskiem. Nie wystarczy też, że będzie tlił się drzemiąc pod popiołem. Raz wzniecony żywy i płonący ogień musi być pieczołowicie podtrzymywany wolą wysubtelniania i rozwijania wrażliwości. Jeśli tak się dzieje, nasz stan może się zmienić: żar płomienia zapoczątkuje w nas proces stapiania.

Odtąd wewnetrzna zawartość nie zachowuje się już jak kupka żelaznych opiłków: tworzy bryłę. Dalsze zatem wstrząsy nie będą już, tak jak uprzednio, wywoływać wewnętrznej zmiany w człowieku. Osiągnąwszy ten punkt, zdobył on stałość - wśród burz, na które może go narazić życie, pozostanie sobą.

Taką perspektywę mają przed sobą ci, którzy studiują ezoteryczna naukę. Aby jednak osiągnąć opisany stan, musimy najpierw oczyścić się z iluzji o sobie, bez względu na to, jak gorąco podtrzymywanych. Jeśli taka iluzja od początku jest tolerowana, będzie w dalszej drodze rosła. Aby się więc z niej później oczyścić, konieczne będą cierpienie i dodatkowy wysiłek.

Dopóki człowiek nie osiągnie punktu stopienia, jego życie pozostanie sztuczną egzystencją, ponieważ on sam będzie się z chwili na chwilę zmieniał. Ponieważ zmiany te będą pojawiać się jako rezultat zewnętrznych wstrząsów, których nie jest on prawie w stanie przewidzieć, nie będzie również możliwe, by z góry przepowiedział dokładny sposób, w jaki się wewnętrznie zmieni. Będzie więc żył zależny od pojawiających się zdarzeń, zawsze zaabsorbowany "łataniną". Tak naprawdę będzie zmierzał w nieznane, zdany na łaskę przypadku. Ten stan rzeczy, w Tradycji nazywany Prawem Trafu lub Prawem Przypadku, jest - dla człowieka takiego, jakim jest - podstawowym prawem, pod którego rządami wiedzie on swoją iluzoryczną egzystencję.

Nauka ezoteryczna wskazuje możliwości i sposoby uwolnienia się od tych praw. Pomaga nam to rozpocząć nowe i celowe życie - najpierw stać się niesprzecznym z sobą samym, by ostatecznie stać się własnym mistrzem.

Aby jednak efektywnie rozpocząć tę drogę, trzeba najpierw zobaczyć sytuację taką, jaka jest. Znaleziona w najstarszych starożytnych źródłach przypowieść pozwala nam uzyskać jasny tego obraz i tym samym mieć ten warunek na uwadze. Jest to przypowieść o Powozie.

Obraz przedstawia cechy człowieka jako powóz. Ciało fizyczne wyobrażone jest przez sam powóz, konie reprezentują zmysły, uczucia i namiętności; woźnica to zespół możliwości intelektualnych włącznie z rozsądkiem, osoba siedząca w powozie jest mistrzem.

W swoim normalnym stanie cały system działa perfekcyjnie: woźnica mocno trzyma lejce i prowadzi konie w kierunku wskazanym przez mistrza. W przeważającej większości wypadków tak się jednak nie dzieje. Przede wszystkim nieobecny jest mistrz. Powóz musi go odnaleźć i czekać na jego dyspozycje. Wszystko jest w złym stanie: osie są nienasmarowane i skrzypią; koła są źle ustawione; dyszel niebezpiecznie wisi; konie, choć szlachetnej rasy, są brudne i niedożywione; uprząż jest zniszczona, a lejce słabe. Woźnica zasnął: ręce opuścił na kolana i z trudem trzyma lejce, które w każdej chwili mogą z nich wypaść.

Mimo to powóz wciąż jedzie, ale sposób, w jaki to robi, nie zapowiada powodzenia. Opuściwszy drogę stacza się ze zbocza tak, że powóz pcha teraz konie, które nie mogą go zatrzymać. Woźnica, pogrążony w głębokim śnie, kołysze się na siedzeniu i w każdej chwili może spaść. Taki powóz, rzecz jasna, czeka smutny los.

Obraz ten daje niezwykle trafną analogię dla stanu większości ludzi i warto go wziąć za przedmiot medytacji.

Wybawienie może się jednak nadarzyć samo. Inny woźnica, tym razem obudzony, może iść tą samą drogą i obserwować powóz w jego smętnej sytuacji. O ile nie spieszy się zbytnio, być może zatrzyma się, żeby pomóc powozowi, który jest w opresji. Najpierw pomoże koniom powstrzymać powóz staczający się po stoku. Następnie obudzi śpiącego woźnicę i wspólnie z nim postara się skierować powóz z powrotem na drogę. Pożyczy paszę i pieniądze. Może również doradzić zadbanie o konie, podpowiedzieć, gdzie jest zajazd i gdzie można naprawić powóz, oraz wskazać właściwą drogę.

Od woźnicy będzie później zależało, czy wykorzysta, przy użyciu własnego wysiłku, otrzymaną pomoc i informacje. Od tej chwili to na nim będzie spoczywał obowiązek doprowadzenia wszystkiego do porządku i, po przejrzeniu na oczy, podążenia ścieżką, którą był porzucił.

Przede wszystkim walczył będzie z sennością, ponieważ, jeśli ponownie zaśnie i jeśli powóz znowu znajdzie się w takim samym niebezpieczeństwie, nie będzie mógł mieć nadziei, że szczęście uśmiechnie się do niego po raz drugi, że w tym samym miejscu i czasie znów będzie przechodził inny woźnica i ponownie przyjdzie mu z pomocą.

Jak widzimy, praktyka introspekcji bardzo szybko prowadzi nas do konstatacji, że nasze wewnętrzne życie zmienia się niemal w każdej chwili. Człowiek stwarza jednak pozory, że ma uporządkowaną trwałość idei i że jest niesprzeczny w swoich działaniach, ponieważ życie wymaga od niego, by takie wrażenie sprawiał. Nie może łatwo ominąć tej konieczności. Dane słowo, podjęte zobowiązanie czy przyrzeczenie obligują go pomimo wszystkich nieustannych zmian, które właśnie w sobie odkrył - zmian, które tłumaczą przyczyny leżące u podstaw jego problemów, jego wewnętrznych i zewnętrznych konfliktów i wielu niepowodzeń naznaczających jego życie.

Na ile to możliwe, człowiek przeciwdziała tej stałej presji trudności i zobowiązań, które mu ciążą. Co do zmian wewnątrz, generalnie równoważy je reakcjami odruchowymi: ustaloną postawą wobec każdej sytuacji. Za wszelką cenę chce przynajmniej wydawać się wewnętrznie logicznym i sprawiać wrażenie, że jest mistrzem swoich działań. Tak więc zawsze, kiedy zdarza mu się przebłysk szczęścia czy niespodziewany sukces, próbuje wmówić kręgowi swoich przyjaciół - ia nie wprost także sobie - że wcale nie jest zdziwiony; że już dawno przewidział taki ciąg wydarzeń i że wszystko było z góry wykalkulowane. W razie niepowodzenia, zrzuca winę na innych, na przypadek i ogólnie na okoliczności.

Jest tak, ponieważ tarcie pomiędzy cząsteczkami opiłków żelaza wytwarza w nas przykre wrażenie i czujemy potrzebę uwolnienia się od niego. Ruch opiłków żelaza kończy się, kiedy znajdujemy rozwiązanie i w ten sposób odparowujemy otrzymywane ciosy. Znalezienie winowajcy przynosi nam ulgę. W rezultacie człowiek ukazuje się jako stale zaabsorbowany łataniną, która z czasem staje się w nim całkowicie automatyczna.

W tej sytuacji musimy postawić sobie pytanie, jak można te wewnętrzne zmiany zdefiniować. Czym jest to, co się zmienia?

Mówiąc o sobie, człowiek mówi: "ja". To chyba najbardziej enigmatyczny i najsłabiej dookreślony termin ludzkiego języka. Mówiąc o swoim ciele, człowiek mówi o nim w trzeciej osobie, co jest słuszne. Kiedy mówi o swojej Duszy, znowu używa trzeciej osoby. Podkreśla w ten sposób, że nie jest ani ciałem, ani duszą. Chociaż na pierwszy rzut oka wydaje się to paradoksalne, to jest tak powszechne, że stosuje się do większości ludzkich istot. Czym jednak jest człowiek, jeśli nie jest ani ciałem, ani Duszą?

Czym jest to "Ja", które czuje on w sobie i któremu tak usilnie stara się nadać przynajmniej pozór sensownej ciągłości?

Nie jest niczym innym, jak właśnie cząsteczkami opiłków żelaza, których wzajemne ułożenie cały czas się zmienia i które jako zespół reprezentują w nas "ja". To "ja" nie jest stałe; przyjmuje mnóstwo różnych aspektów, a mimo to jest tym samym "ja", z którym człowiek, taki jakim się urodził na Ziemi, ewoluuje w życiu.

"Ja" nie tylko nie jest ani stałe, ani trwałe, ale jest również mnogie, ponieważ każdy z trojga ludzi, którzy współistnieją w człowieku i o których mówiliśmy, jest w równym stopniu osobnikiem złożonym. Jeśli tak, to nasze "ja" jest zespołem wielu małych "ja", stosunkowo autonomicznych i mających tendencję do działania po swojemu. Taka jest natura naszego "ja, legion", jak to przedstawiono w Ewangelii.

Wróciwszy do pytania "czym jest człowiek", możemy podać teraz precyzyjną odpowiedź: jest Osobowością. Innymi słowy, to Pan X utożsamiający się z organizmem psychicznym, który w nim tkwi i który nie oferuje niczego stałego, co najwyżej bardzo małą stabilność; który zmienia się w reakcji na odbierane wrażenia czy to przyjemne, czy nieprzyjemne - a nawet w reakcji na fizyczne ciosy.

Jezus powiedział: "Jeśli cię kto uderzy w prawy policzek, nadstaw mu i drugi". Ale kto potrafi to zrobić? Jedynie ten, kto zdominował zwierzęce i instynktowne reakcje w sobie i kto konsekwentnie ujarzmił mechaniczny ruch opiłków żelaza. W prymitywnym człowieku górę bierze formuła "oko za oko, ząb za ząb". Celem tej (ewangelicznej) formuły jest przeciwdziałanie nieopanowanej reakcji cząsteczek opiłków żelaza - pozostać po otrzymaniu policzka sobą, w stanie niewzruszonego wewnętrznego spokoju. Nadstawienie drugiego policzka możliwe jest tylko dla istoty, która naprawdę jest własnym mistrzem. Pismo Święte podaje wiele przykładów ilustrujących bezwzględną konieczność stania się własnym mistrzem.

Aby to osiągnąć, musimy studiować strukturę swojej Osobowości. Tu i wszędzie indziej Wiedza prowadzi do siły.

Powróćmy jeszcze raz do obrazu trzech ludzi, którzy współistnieją w człowieku. W rzeczywistości w naszym życiu psychicznym działają trzy główne prądy: intelektualny, emocjonalny i ruchowo-instynktowny. Podział ten, choć nie dość jasno nakreślony z powodów, które poznamy później, odpowiada naszym myślom, naszym uczuciom i naszym wrażeniom oraz doznaniom.

Środki ciężkości tych trzech trybów naszego psychicznego życia mieszczą się w mózgu, w sercu i w lędźwiach: nie należy jednak tego opisu traktować dosłownie. Zawsze, kiedy przez jedno z tych trzech centrów impuls jest odbierany lub z niego się wydobywa, pozostałe dwa, chociaż biorą w tym udział, pozostają pasywne. Odbywa się to w ten sposób, że to, które w danym momencie dowodzi, mówi w imieniu Osobowości jako zespołu i dlatego reprezentuje całego człowieka.

Każde z tych trzech centrów, które reprezentują trzy nurty składające się na nasze umysłowe życie, ma podwójną funkcję: odbiór i ekspresję. Z tego punktu widzenia system ten jest nad podziw dobrze obmyślony; każde centrum w swojej własnej dziedzinie doskonale zaspokaja potrzeby wewnętrznego i zewnętrznego życia człowieka.

Miejmy na uwadze fakt, że teoria funkcji i położenia centrów umysłowych jest li tylko konwencją, w tym sensie, że są one środkami ciężkości. Myślimy głównie, ale nie wyłącznie, głową. Tak samo jest z naszym sercem, w którym lokuje się nasze centrum emocjonalne. Centrum ruchowe rządzi życiem instynktownym oraz ruchem i całą aktywnością psychiczną - jego działanie jest tym samym rozmieszczone po całym ciele. Jednakże z przyczyn, które staną się jasne później, lokujemy je na 'parterze', który odpowiada lędźwiom i brzuchowi.

Przeznaczeniem ludzkiej Osobowości, tego wiecznie zmieniającego się zespołu opiłków żelaza, nie jest bezczynność. Prawdą jest coś wręcz przeciwnego; ciało umysłowe jest organizmem stworzonym po to, by grać z góry ustaloną rolę, ale na ogół nie jest do tego wykorzystywane. Przyczyna tkwi w tym, że używamy go jak coś obcego, nie poznawszy go, nie przestudiowawszy i nie zrozumiawszy.

Dla każdego z nas ezoteryczne studia zaczynają się właśnie od badania zawartości, struktury i działania Osobowości.

Zdefiniujmy dokładnie funkcje umysłowe trzech centrów:

- Centrum Intelektualne rejestruje myśli, kalkuluje, łączy, bada etc.;
- Centrum Emocjonalne ma w swojej domenie uczucia oraz poddane obróbce /?/ doznania i namiętności;
- Centrum Ruchowe zarządza pięcioma zmysłami, gromadzi w organizmie energię poprzez jego instynktowne funkcje i przy pomocy jego funkcji motorycznych kieruje zużywaniem tej energii.

Centrum ruchowe jest najlepiej zorganizowane spośród wszystkich trzech centrów. Podczas gdy dwa pozostałe centra nie są ani kompletne, ani zorganizowane przed osiągnięciem pełnego wzrostu i rozwoju przez dziecko, centrum ruchowe działa w pełni już w chwili poczęcia. Jest więc najbardziej dojrzałe i najlepiej zorganizowane. Jest też, by tak rzec, najmądrzejsze, aczkolwiek też popełnia błędy.

W przeciwieństwie do pierwszego, dwa pozostałe centra pakują nas w najpoważniejsze trudności. Są anarchistyczne, często wkraczają w cudzą domenę i w domenę centrum ruchowego w taki sposób, że to drugie zostaje zdezorganizowane.

W rzeczywistości nie mamy ani czystej myśli, ani czystego uczucia, ani też nasze działania nie są czyste. Wszystko jest w nas wymieszane, a nawet pogmatwane, często przez wszelkiego rodzaju rozważania, które bądź to pochodzą z centrum intelektualnego, zanieczyszczając czystość naszych uczuć przez ich kalkulowanie, bądź to z centrum emocjonalnego, które zaciemnia kalkulacje centrum intelektualnego.

Z tego powodu, o ile nie mamy już dogłębnie przestudiowanej struktury swojej Osobowości, niemożliwe jest stworzenie jakiegokolwiek porządku w naszym życiu umysłowym ani doprowadzenie do tego, by wynurzyło się ono ze stanu ciągłej anarchii i głębokiego bezsensu. Właśnie tym studiowaniem badacz może uregulować i dostroić ten organizm.

Nie ma innego sposobu na osiągnnięcie celu niż praca nad sobą poprzez samoobserwację.


Właściciele oraz wydawcy niniejszych stron pragną oświadczyć, że materiał tu prezentowany jest wynikiem ich badań i eksperymentu w Komunikacji Nadświetlnej. Zapraszamy czytelnika by przyłączył się do naszego poszukiwania Prawdy poprzez czytanie z otwartym, ale sceptycznym umysłem. Nie zachęcamy tu do "dewotyzmu" ani też do "Prawdziwej Wiary". Zachęcamy STANOWCZO do poszukiwania Wiedzy oraz świadomości we wszystkich obszarach działania jako najlepszego sposobu, by być w stanie odróżnić kłamstwa od prawdy. Jedno co możemy powiedzieć czytelnikowi: pracujemy bardzo ciężko, wiele godzin na dobę, i czynimy tak od wielu lat, by odkryć "sedno" naszej egzystencji na Ziemi. Jest to nasze zajęcie, nasze poszukiwanie, nasza praca. W sposób ciągły szukamy potwierdzenia oraz/lub pogłębiamy zrozumienie tego, co uważamy albo za możliwe, albo za prawdopodobne lub za jedno i drugie. Czynimy tak ze szczerą nadzieją, że ludzkość jako całość skorzysta z naszej pracy, jeśli nie teraz , to przynajmniej w jakimś punkcie w jednej z naszych prawdopodobnych przyszłości.

Skontaktuj się z administratorem serwera pod adresem cassiopaea.com
Prawa Autorskie (c) 1997-2005 Arkadiusz Jadczyk oraz Laura Knight-Jadczyk. Wszystkie prawa zastrzeżone. "Cassiopaea, Cassiopaean, Cassiopaeans," są zastrzeżonym znakiem handlowym Arkadiusza Jadczyka oraz Laury Knight-Jadczyk.
Listy adresowane do Kasjopei, szkoły QFS, Arkadiusza lub Laury, stają się własnością Arkadiusza Jadczyka i Laury Knight-Jadczyk
Wtórne publikacje oraz wtórne rozpowszechnianie zawartości niniejszego ekranu lub dowolnej części niniejszej witryny w dowolnej formie jest stanowczo zabronione bez wcześniejszej pisemnej zgody autorów.

Jesteś gościem o numberze .